Projektując oświetlenie w mieszkaniu, najwięcej uwagi – wbrew pozorom – powinno się poświęcić temu w łazience. Dlaczego? Bo zaniedbania mogą skutkować nie tylko, mówiąc delikatnie, kłopotami estetycznymi, ale nawet utratą życia i zdrowia. O czym więc trzeba pamiętać?
Ochrona przed wodą
Estetyka, odpowiednie natężenie, poręczność – to wszystko ważne cechy oświetlenia łazienkowego. Najważniejsza jest jednak ochrona przed wilgocią. A tej przecież w tym miejscu raczej nie zabraknie.
– Dlatego podstawowym kryterium decydującym o naszym wyborze powinno być zabezpieczenie przed wodą. Lampy, które wybierzemy, nie mogą więc mieć mniej niż IP44 – zastrzega Urszula Len, menadżer marki Paulmann w Lange Łukaszuk, ekspert branży oświetlenia domowego i ogrodowego. – A im bliżej wanny czy brodzika, te parametry powinny być wyższe. Jeśli więc chcemy zainstalować oświetlenie np. nad kabiną prysznicową, powinno się ono legitymować min. IP65, tu można podać ruchome oczka z ip65 93661 – wyjaśnia.
Naturalna barwa światła
Ważne jest zwrócenie uwagi na barwę światła i współczynnik oddawania barw oznaczany jako Ra. To szczególnie istotne w przypadku oświetlenia LED – warto kupić solidne i sprawdzone.
LED przeznaczony do pracy w łazience powinien gwarantować barwę światła 4000, czyli białą neutralną (poniżej tej wartości barwa będzie ciepła, poniżej – zimna, blada) i odpowiedni współczynnik Ra. Jest to też ważne w gabinetach kosmetycznych czy stomatologicznych, gdzie światło powinno być jak najbardziej zbliżone do naturalnego.
– Lampy łazienkowe, szczególnie te umieszczone w pobliżu lustra, przy którym robimy makijaż, powinny mieć RA na poziomie 80-90. Dzięki temu kolory nie będą przekłamane, sztuczne – tłumaczy menadżer produktu w Lange Łukaszuk. – Wiele najtańszych produktów ma Ra 70, a nawet mniej – mówi. Jak dodaje, inne lampy – te, które mają służyć jedynie zbudowaniu przytulnego nastroju, mogą mieć niższy współczynnik Ra.
Niezależne punkty świetlne
Projektując światło w łazience, lepszym wyjściem jest wybranie różnych, niezależnych punktów, zamiast jednego centralnego, np. w suficie. Dzięki temu oświetlenie będzie dopasowane do różnych sytuacji i potrzeb (zwłaszcza w pomieszczeniu, w którym nie ma okna). Zgodnie z normami w łazience do 6 m² powinno być przynajmniej jedno źródło światła o mocy nie mniejszej niż 75 W.
Tam zaś, gdzie powierzchnia przekracza 10 m², winno się znaleźć kilka urządzeń z żarówkami zapewniającymi co najmniej 50 W. – Najlepiej każde z nich podłączyć do osobnego obwodu, co gwarantuje niezależność i komfort – podpowiada Urszula Len. – Rozwiązań jest mnóstwo (lampy sufitowe, ścienne, podłogowe itd.), więc każdy wybierze, co mu najbardziej odpowiada. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na oświetlenie lustra: tu doskonale sprawdzają się kinkiety, które trzeba zainstalować na wysokości około 160-175 centymetrów, a więc twarzy przeciętnego człowieka. Dzięki temu panowie łatwiej się ogolą, a panie – zrobią makijaż – zaznacza menadżer marki Paulmann w Lange Łukaszuk.
Elektroniczny strażnik światła
Warto przy tej okazji zadbać też o to, by świecące bez potrzeby światło nie generowało zbędnych wydatków związanych z rachunkami za energię elektryczną. Dlatego świetnym rozwiązaniem będą elektroniczne czujniki.
– Odpowiednio dobrany, precyzyjny czujnik obecności włączy światło od razu, gdy ktoś pojawi się w łazience i wyłączy po jego wyjściu – wyjaśnia Urszula Len. – Nie ma więc obawy, że zostawimy lampy włączone przez cały dzień. Czujny, elektroniczny strażnik wyłączy je za nas, gdy tylko stwierdzi, że jasność już nie jest potrzebna…
źródło i zdjęcia: Lange Łukaszuk